niedziela, 17 września 2023

rozdział któryś tam

 ♣️PISANE OD NOWA!♣️


Z trudem mogła złapać oddech, przed jej oczami zatańczyły czarne plamki, a pokój zaczął wirować wokół niej w zawrotnym tempie, kiedy poczuła jak nagły, gorący podmuch ognia zaczyna ogarniać jej kończyny. Jej żołądek zacisnął się z głodu, zwinął się w węzeł i skurczył się gwałtownie do wielkości orzecha włoskiego.ból, który nagle zaczęła odczuwać był tak szybki i dojmujący, stopniem swojej intensywności nie podobny nawet do tego, jakiego doświadczyła w dzieciństwie. 

Gdy była małą dziewczynką, miała może dziewięć, albo dziesięć lat, przydarzył się jej niefortunny wypadek i złamała nogę, spadając z drabiny prowadzącej na strych.


Nicole nigdy czegoś podobnego nie doświadczyła, była więc zdezorientowana, bo nie miała pojęcia co takiego się z nią działo. Ciepło, które promieniowało falami przez jej brzuch wydawało się być jak najbardziej realne. Po upływie chwili zdawało się ją parzyć coraz bardziej, jakby temperatura we wnętrzu jej ciała zwiększała się, aż w końcu przerodziło się w straszliwe uczucie gorąca.


Wrażenie było dokładnie takie, jakby chwyciła obiema rękami z niewłaściwej strony elektryczną prostownicę podłączoną do prądu. Jej przepona stężała, a podbrzusze przeszył piekący, dotkliwy spazm będący niczym wrząca lawa z wnętrza rozdartej ziemi. Nieprzyjemne doznanie dosłownie powaliło ją na kolana, więc musiała chwycić się oparcia kanapy, żeby móc utrzymać się na drżących i wiotkich nogach.


Zebrała w sobie wszystkie siły, jakie miała, starając się nie koncentrować na bólu, który rozlewał się falami po całym jej ciele wraz z każdym oddechem, który zaczerpnęła. Przez jedno głuche uderzenienie jej serca, zmieniającego tętno i bijącego tak szybko, jakby chciało wyskoczyć z klatki piersiowej, ból zmienił już swój charakter. Teraz stał się ostry i palący oraz zdawał się promieniować już nie z żołądka, ale z każdej cząstki ciała, jakby wszystkie zakończenia nerwów stanęły w ogniu i spalały się.


Chociaż po upływie pół minuty tortury nie zelżały ani odrobinę – wręcz przeciwnie, stały się jeszcze silniejsze, zaczęła rozwijać w sobie nową zwiększoną wrażliwość, dzięki której dawało się ocenić każdy przenikający jej żyły płomień z osobna. We wnętrzu szalejącego w niej pożaru usłyszała nagle rytm pulsu i uświadomiła sobie z lekkim opóźnieniem, że znalazła swoje serce – akurat w takiej chwili, że zaraz gorzko tego pożałowała.


Jej myśli wciąż były wyjątkowo niejasne i mętne, koncentrowały się jedynie na wyjątkowo nieprzyjemnym, bolesnym pieczeniu w przełyku i okolicy mostka, oraz pustce w żołądku. Potem poczuła silny nacisk na podniebienie i ból, a jej w głowie rozległ się głośny trzask, jakby ktoś wyrywał jej zęby bez znieczulenia.


Wsadziła palec wskazujący do ust i zaczęła uważnie badać jamę ustną i opuchnięte oraz obolałe dziąsła, aż wreszcie na nie natrafiła. Jej górne trójki nadwrażliwe na dotyk, były lekko wydłużone i zaostrzone na końcach, przez co przekształciły się w się w ostre niczym brzytwa centymetrowej długości kły, co dawało im zdolność do rozdzierania ciała.


Czuła się dziwnie spragniona, męczył ją brak czegoś do picia – miała wrażenie, że spuchnięty język ledwo mieści się w ustach,


a gardło było podrażnione, bardzo obolałe. Szorstkie jak kora drzewa i suche jak pieprz, dosłownie wyschnięte na wiór tak, że z coraz większym trudem mogła przełykać słodką, gęstą ślinę, która napływała jej do ust.


Zamiast na pragnieniu, spróbowała skupić się na oddychaniu, na braniu spokojnych wdechów i wydechów, co nie było wcale takie łatwe. Chociaż w jej gardle nic nie zalegało, to miała wrażenie, że było ściśnięte i czymś zatkane, jakby znajdowało się tam jakieś ciało obce. W krtani pojawiło się uczucie zalegania śluzu, mocne pieczenie i drapanie. Silny ból promieniował z krtani w dół i w górę – eksplodował obejmując całą czaszkę niczym imadło i naciskał z taką siłą, jakby za chwilę miała wybuchnąć.


– Coś niedobrego dzieje się ze mną! — Pali mnie! — wykrzyknęła otwierając szeroko oczy, w kącikach których miała łzy, wielkie jak ziarenka grochu. Trzymały się one powiek, nie chcąc spaść, ale cisnęły jej się do oczu z taką mocą, że nie była w stanie ich dłużej powstrzymać. – Moja krew się pali!


– Pierwszy Głód – Oznajmił Logan.


Stał tuż obok niej przyglądając się jej szeroko otwartymi intensywnie brązowymi oczami, w fascynujący sposób kontrastujących z jego jasną karnacją. Źrenice jego oczu były ogromne niczym pięciocentówki, a przy brzegach miały kolor topniejącej rtęci.


– Logan – wymówiła jego imię ledwie słyszalnym szeptem.


Jej głos, drżący z przejęcia i tłumionych w środku emocji, był tak zmieniony ochrypły i zdławiony, że sama ledwie go poznała.


Wpatrywała się niebieskimi oczami, które wydawały się matowe, jakby martwe, zastygłe, pozbawione życia w jego przeciętną bladą, szczupłą twarz. Okolona ona była czupryną rozrzuconych w nieładzie kręconych, czarnych włosów, które opadały mu one niedbale na czoło, tuż nad brązowymi oczami. Jeden niesforny kosmyk z lewej skroni opadł mu na czoło, prawie do końca nosa, nadając jego twarzy chłopięcy bezbronny wygląd. Przesunęła wzrokiem odkrytego pod odpiętym, górnym guzikiem jego flanelowej koszuli ciała, po mocno zarysowanej linii szczęki, na której widoczne były ślady jednodniowego zarostu.


Nicole w pewnej chwili przyłapała się na tym, że intensywnie wpatrywała się w jego szyję pełnym łakomstwa spojrzeniem. Mogłaby nawet przysiąc, że dosłownie widziała żyły i tętnice w jego skórze, a także przepływającą przez nie krew. Nie umiała tego wyjaśnić w racjonalny sposób, być może zostały jej podane leki o jakichś cudownych leczniczych właściwościach i to dlatego... Dobry Boże. To muszą być jakieś silne narkotyki, przemknęło jej przez myśl. Czyżby znajdowała się pod wpływem nielegalnych substancji?


Zatrzymała spojrzenie na tym ciepłym punkcie, w miejscu gdzie pulsowała mała niezwykle kusząco wyglądająca żyłka, a ciśnienie tętna było najwyższe.


Zupełnie nieoczekiwanie ten wysoki ciemnowłosy mężczyzna skojarzył się jej z dużym, wyjątkowo apetycznym krwistym stekiem, który mogłaby zjeść nawet w całości. Ta myśl zniknęła w jej głowie równie szybko jak się pojawiła, ale sprawiła, że ponownie poczuła bolesny skurcz żołądka i uderzenie kwasów o podniebienie.


Była świadoma tego, że odczuwała silny głód, który palił jej wnętrzności i wręcz ją oszałamiał. I wtedy dotarło do niej, że swój ostatni pełnowartościowy posiłek zjadła przed tym, jak nastąpił atak na nią. Z jednej strony chciała się temu przeciwstawić więc próbowała z tym walczyć, z drugiej natomiast chciała jak najdłużej rozkoszować się tym uczuciem.


Nie myśląc o konsekwencjach tego czynu delikatnie i ostrożnie musnęła wargami skórę na jego szyi, drażniąc się z nim. Sprawiła tym samym, że Logan, który stał nieruchomo niczym statua, z cichym westchnieniem poddał się. Przechylił tylko lekko głowę na bok tym samym bardziej odsłonił szyję, dając jej lepszy dostęp. Pozostał jednak zadziwiająco uległy i nie poruszył się nawet wtedy, gdy zachęcona tym gestem Nicole wydając z siebie cichy, pełen zadowolenia dźwięk przypominający mruczenie kota, zacisnęła dłonie w jego pasie.


Mogła usłyszeć przepływ krwi w jego żyłach znajdujących się zaledwie kilka milimetrów pod naciskiem jej ostrych niczym małe igiełki zębów. Końcówki włosów delikatnie łaskotały jej policzki, kiedy potarła zębami jego skórę, nie przekłuwając jej, ale wystarczająco, żeby dać do zrozumienia, czego od niego chciała.


Nie była typem dziewczyny, która gryzła facetów, ale w tamtej chwili nie potrafiła oprzeć się silnej pokusie zatopienia zębów w ciele. Nieoczekiwanie jednak poczuła jak pragnienie rośnie – sygnalizował to szum krwi płynącej w jej żyłach i przyspieszone bicie serca. Jej puls wzrósł gwałtownie, a ona walczyła ze sobą i ogarniającym jej ciało niezaspokojonym głodem. 


I wtedy poczuła jak zaczyna dziać się z nią coś dziwnego, jak zachodzi w niej jakaś nagła przemiana. W ciągu jednej chwili rysy jej twarzy stały się surowsze, twardsze, bardziej drapieżne i wyrazistsze. Na jej czole i okolicy szyi pojawiły się widoczne niebieskie żyły, które były bardzo nabrzmiałe i bolesne. Tęczówki jej oczu zrobiły się srebrne, natomiast białka całkowicie czarne, a źrenice miała znacznie większe.


Rozszerzone naczynka krwionośne charakteryzujące się żywą, czerwonawą barwą, które kurczyły się i rozszerzały wskutek działania czynników takich jak ciepło i zimno, podczas gdy krew przepływała przez nie mocno, pojawiły się pod jej oczami. Były one widoczne gołym okiem tuż pod powierzchnią skóry, co wyglądało dość upiornie i w dodatku nieestetycznie. 


– Logan, nie możesz nakarmić jej za pierwszym razem. Jesteś zbyt silny i masz za dużo mocy, jak na pierwsze karmienie. Mógłbyś zrobić jej krzywdę.


– Wiem o tym, Helen. – O Boże, jego głos był gruby, jakby można było go dotknąć, a zarazem naturalny, niski i aksamitny, kiedy muskała wargami linię wzdłuż jego szyi. – Będziesz musiała przygotować dla niej krew. Nicole, posłuchaj mnie – odezwał się zmęczonym głosem, jak dziecko, które ciągle zmuszane było przez rodzica do powtarzania lekcji, której nie lubiło. – Nie pożywiałem się od dwóch dni. Musisz natychmiast przestać, rozumiesz? – Ton jego głosu brzmiał chłodno i rozkazująco, niczym podmuch lodowatego wiatru i na krótką chwilę sprawił, że przez ogień pobudzenia wywołanego silnym głodem oraz pragnieniem zakosztowania jego krwi ukuło ją coś zimnego i niemile widzianego. Coś co sprawiło, że na ułamek sekundy powróciła do rzeczywistości i zdała sobie sprawę z tego, przyciskała się do ciała wampira, a jej usta błądziły po jego szyi, próbując odnaleźć tętnicę szyjną.


– Logan – powtórzyła jego imię, tym razem jako zaproszenie, obietnicę. – Jej kończyny rozluźniły się, chociaż ciało wzywało, żeby zanurzyć się w to, rozkoszować się tym, ale podeszła do ognia wystarczająco blisko, gdy ignorując jego protesty, otworzyła usta najszerzej jak potrafiła. Przyszykowała się do ugryzienia, chcąc posmakować ciepłej i słodkiej krwi płynącej w żyłach jej Mistrza – tego, który ją stworzył. Pomyślała sobie, że to nie ona, tylko jej wewnętrzna wampirzyca, która jakimś sposobem była od niej oddzielona, jakby była niezależnym organizmem żyjącym wewnątrz niej, mająca swój własny umysł, a także wolę, kazała jej to zrobić. – Zabierz ją ode mnie, Helen.


Poczuła jak ręka gorączkowo ściska jej ramię, więc Nicole wolno jak nigdy


obróciła się i zobaczyła starannie pomalowane krwistoczerwonym lakierem schludnie obcięte paznokcie wbijające się w jej biceps. To okazało się wystarczające, żeby zbić ją z tropu i rozproszyć gęstą czerwoną mgłę spowijającą jej umysł przez którą nie była w stanie myśleć trzeźwo.


– Nicole, kochanie, wiem, że jesteś głodna, ale nie możesz go ugryźć. Potrzebujesz krwi ludzkiej, najlepiej od osoby, która ma taką samą grupę krwi jak ty, albo od nowo przemienionego człowieka – powiedziała Helen, po czym zwróciła się do Logana: – Jak poradziła sobie z pierwszym etapem przemiany?


– Wydaje mi się, że zniosła to znacznie lepiej niż ja te pięćdziesiąt lat temu. Minęło tylko niecałe dwadzieścia cztery godziny odkąd się obudziła w okresie przejściowym.


– Naprawdę tylko tyle? Ma w sobie całkiem dużo kontroli, biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze nie dokończyła procesu przemiany. Pożywiła się? – zapytała Helen przyglądając się jej uważnie.


Nicole gromadząc całą siłę jaką w sobie miała gwałtownie wciągnęła powietrze przez nos, gdyż zabrakło jej tchu, a następnie odsunęła się od niego i od niej, potrzebując przestrzeni, żeby móc odzyskać kontrolę nad swoim ciałem i impulsami. Nieoczekiwanie mogła poczuć i to wyraźnie jak jej wampirzyca się wycofuje, chowa, a ona sama zaczyna powoli się uspokajać.


Musiało minąć kilka chwil, które wydawały się ciągnąć w nieskończoność, zanim w pełni odzyskała świadomość. Gdy to się wydarzyło jej prawdziwe wampirze oblicze zniknęło, a twarz na powrót wyglądała normalnie i nie przypominała już tej rodem z hollywodzkiego horroru. Bolały ją korzenie zębów, dziąsła nadal dotkliwie swędziały, a szczękę przeszył dotkliwy spazm, kiedy z niemałym wysiłkiem schowała lekko wystające kły, które cofnęły się z dźwiękiem przywodzącym na myśl kliknięcie.


Nadal mogła czuć głód czający się tuż pod powierzchnią skóry, zdający się tętnić i pulsować w wargach, skroniach i żyłach, czekający aby urosnąć. Ukryta w niej wampirzyca przechadzała się po jej ciele Nicole czuła ją we krwi wrzącej w jej żyłach. Wibrowała w pulsie uderzającym gwałtownie i sercu, które waliło jak oszalałe, nienasycone, tłukło się próbując się jej przeciwstawić.


– Pożywiłam? – Ale... Ja chyba nie rozumiem. – odparła wyraźnie skonfundowana, o czym świadczyły zmieszanie, skołowanie i zagubienie słyszalne w jej głosie. – Czym pożywiłam?


– Mam na myśli, czy piłaś już krew? – Nadal się nie pożywiłaś, chociaż powinnaś to zrobić najlepiej od razu po przebudzeniu się. – pouczyła ją delikatnym, ale stanowczym tonem Helen – Tylko krew może zaspokoić ten głód.


– Rozumiem – mruknęła pod nosem, do siebie, ale Logan i tak ją usłyszał – Ale co będzie, jeśli nie będę mogła... – zawiesiła głos, który brzmiał dla niej dziwnie obco, bo był ochrypnięty i zrobiła dramatyczną pauzę, która nie trwała dłużej niż kilka sekund – albo nie będę chciała jej pić?


–  Rozmawialiśmy o tym całkiem niedawno, pamiętasz? – odparł poważnym tonem ściągając gniewnie brwi. – Musisz dokończyć proces przemiany i skonsumować znaczną ilość ludzkiej krwi.


– Nie mogę tego zrobić! Nie chcę być żadnym wampirem!


– Posłuchaj mnie uważnie – zaczął Logan. – Znajdujesz się w okresie przejściowym. Nie jesteś już człowiekiem, ale nie jesteś też jeszcze wampirem. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

rozdział któryś tam

 ♣️PISANE OD NOWA!♣️ Z trudem mogła złapać oddech, przed jej oczami zatańczyły czarne plamki, a pokój zaczął wirować wokół niej w zawrotnym ...